Dni mijały mi na spotkaniach z przyjaciółmi , przejażdżkami na Sokole i załatwianiu spraw związanych z moim wyjazdem . Za dwa dni mamy Wigilię więc już dzisiaj ma po mnie przyjechać Michał . Potem prosto z domu państwa Łasko na ślub i wesele , a potem na lotnisko we Wrocławiu , z którego lecimy najpierw do Frankfurtu , a potem bezpośrednio do Nowego Jorku . Dlatego wszystkie rzeczy muszę mieć już gotowe tak żeby tylko wstąpić po te walizki , które polecą ze mną do Stanów . Dzielnie zabieram się do tego pakowania ale kompletnie nie wiem co mi się przyda . Dlatego też cała zawartość mojej szafy czyli ubrania , buty , kosmetyki i inne pierdoły zastawiają całe mieszkanie . Znalazłam nawet dziewczynę , która chce wynajmować moje mieszkanie na czas mojej nieobecności . Oczywiście Maciek ma nad wszystkim czuwać . Mogę zabrać dwie duże walizki jak mi powiedział Piotrek . Ale to i tak za mało jak na tą ilość rzeczy jakie ja potrzebuję . Dzielnie próbowałam go ubłagać żebym mogła zabrać trzy . Długo był nie ugięty aż w końcu udało mi się go urobić żeby dało się zabrać więcej .
- Cześć Piotrek i jak mogę trzy ? - zapytałam prosto z mostu jak tylko wyświetlił mi się na telefonie .
- Możesz . - powiedział , a ja zaczęłam tańczyć taniec radości - Możesz nawet cztery . Tylko , że płacisz za nie z własnej kieszeni .
- Nie wiem jak Ci się odwdzięczę . Pewnie też nie masz jeszcze niczego spakowanego , a ja Ci jeszcze kazałam latać po uczelni i Wrocławiu żeby mogła zabrać więcej walizek .
- Dziewczyno ja od tygodnia jestem spakowany . - powiedział śmiejąc się .
- Żartujesz sobie ze mnie ? - zapytałam .
- Nie .
- O Boże to ja się pakuję bo przecież się nie wyrobię . Pa . - szybko się rozłączyłam i zaczęłam pakować buty bo uznałam , że zacznę właśnie od nich . Tym sposobem wyszła mi jedna walizka butów . Może trochę przesadziłam ale wszystkie na pewno mi się w stu procentach przydadzą . Potem zaczęłam pakować rzeczy na zimę w końcu tam też teraz jest zima . Kiedy już w moim mieszkaniu znajdowały się rzeczy , które miały mi się przydać w najbliższych dniach padłam zmęczona na kanapę jednak nie na długo bo jeszcze dużo roboty przede mną . Wyszło na to , że mam trzy wypchane po brzegi walizki i jedną niepełną tylko dlatego niepełną bo dopakuję do niej rzeczy , które na razie są mi potrzebne , a muszę je koniecznie zabrać ze sobą do Nowego Jorku . Oraz nie możemy zapomnieć o bagażu podręcznym . Wszystkie rzeczy , których nie zabieram również znalazły się w torbach , walizkach i innych kartonach , które pojadą do Żor i przekoczują u mojego brata , który będzie tutaj lada chwila , a ja jeszcze muszę zdążyć posprzątać to mieszkanie . Uwijałam się jak mrówka . Jedną ręką dopakowywałam co trzeba , drugą sprzątałam . Dobrze , że umówiłam się z Michałem dopiero o osiemnastej . Około szesnastej usłyszałam dzwonek do drzwi . Przeraziłam się nie na żarty bo myślałam , że to Michał , a ja jestem w czarnej dupie i nie mam jeszcze tylu rzeczy zrobionych . Podeszłam otworzyć drzwi .
- Cześć sąsiadka . Słyszałem , że potrzebujesz pomocy . - zaśmiał się Maciek , a ja rzuciłam mu się na szyję .
- Maciuś słonko z nieba mi spadasz . - powiedziałam - To może pomóż mi ze sprzątaniem w kuchni , a ja ogarnę łazienkę .
- Sie robi szefowo . - Maciek zawsze wiedział kiedy trzeba się pojawić . Był przyjacielem idealnym . Razem poszło nam milion razy szybciej niż kiedy bym miała robić to sama . Około dwudziestej zjawił się Michał .
- Dobra to maleńka pamiętaj masz do mnie dzwonić często . Uważaj tam na siebie . - przytulił się do mnie .
- Maciuś weź mi tutaj nie rób takiego pożegnania bo się popłaczę . - powiedziałam wisząc mu na szyi i ostatnimi resztkami sił powstrzymując łzy - Przecież się jeszcze zobaczymy .
- No nie wiem bo wyjeżdżam na święta do rodziny i nie będzie mnie tutaj jak przyjedziesz po swoje rzeczy żeby odlecieć w świat . - jeszcze bardziej zachciało mi się płakać .
- Ale poczekaj , poczekaj . Ja tutaj mam coś dla Ciebie z okazji świąt .
- Dobrze , że mi przypomniałaś . - zaśmiał się i wyszedł z mojego mieszkania . Poszłam do sypialni , w której zostawiłam mały podarunek , który trafi do rąk mojego najlepszego przyjaciela . Nie wiedziałam co mam mu kupić , a ze względu na moje zamiłowanie do Małego Księcia postanowiłam kupić właśnie tą książkę i malutką figurkę tytułowej postaci . Wszystko było zapakowane w ozdobny papier . Wróciłam do przedpokoju , a tam czekał już na mnie Maciek ze swoim prezentem . Wymieniliśmy się nimi .
- Wesołych Świąt . - powiedzieliśmy jednocześnie .
- Mam nadzieję , że Ci się spodoba . - powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło .
- Na pewno . Ale pamiętaj żeby otworzyć go dopiero w Wigilię . - zastrzegł mnie .
- Ty też masz się pilnować . - zaśmiałam się .
- Nie chciałbym Wam przerywać ale wypadałoby już jechać Jula . - powiedział Michał , który dzielnie wynosił moje rzeczy do samochodu .
- Dobra braciszku . - powiedziałam i jeszcze raz przytuliłam się do Maćka - Trzymaj się .
- Zawsze Mała , zawsze . Powodzenia . - uścisnął dłoń Michała i wyszedł z mojego mieszkania . Nie powiem , że nie chciało mi się płakać bo bardzo mi się chciało . Ubrałam się w płaszcz i buty po czym jeszcze raz sprawdzając czy czegoś przypadkiem nie zostawiłam wyszłam , zamykając drzwi .
Kiedy już odjechaliśmy zaczął padać śnieg , a mi poleciała z oka pojedyncza łza . Może i mieszkałam tutaj krótko ale zżyłam się z tym miejscem . Świadomość , że za niecały tydzień znowu tutaj się pojawię i będę żegnać się z tym miejscem na cały rok była okropna i przez nią jeszcze bardziej chciało mi się płakać . Droga minęła nam szybko i bez żadnych większych ekscesów .
- Zajedziemy jeszcze na chwilę do Jastrzębia bo prezes kazał mi przyjechać . - powiedział Michał odkładając telefon .
- Jasne . - przytaknęłam - W sumie co on może chcieć o takiej godzinie ? - zainteresowałam się .
- Nie mam pojęcia , ale kazał się stawić podobno wszystkim . Pewnie jaką szybką wigilię wymyślił . - zaśmiał się Michał .
- A nie mieliście już ? - zapytałam zdziwiona .
- No patrz mieliśmy . - zaparkował pod halą - Może chodź ze mną nie będziesz tutaj czekać .
- Mogę iść . - powiedziałam cicho i wyszłam z samochodu . Pierwszą myślą było to , że przecież on też może tutaj być . Podobno mają stawić się wszyscy . Jak wszyscy to i on . Nie wiem dlaczego zgodziłam się tam pójść przecież to wchodzenie do klatki lwa . Jednak jakaś nieludzko silna moc pchała mnie wręcz do środka . Weszliśmy razem z Miśkiem i przywitaliśmy się z ochroną . Poszliśmy od razu na główną halę bo już z oddali słychać było jakieś głosy . Weszliśmy i zobaczyliśmy prezesa Grodeckiego , kierownika drużyny i paru zawodników . Przywitałam się ze wszystkimi i zamieniłam dwa zdania . Nie wiedzieć czemu cały czas szukałam wzrokiem jego . Było mi smutno , że go nie ma . Nienawidzę być zakochana to odbiera mi rozum .
- No dobrze chyba już jesteśmy wszyscy . - powiedział prezes .
- Jeszcze Michała nie ma . - powiedział mój brat .
- O . O wilku mowa . - zaśmiał się kierownik drużyny na widok wchodzącego Kubiaka na halę . Moje serce stanęło jak tylko go zobaczyłam . Szybko opuściłam wzrok i starałam się nie patrzeć w jego stronę . Nawet bardzo dobrze mi to wychodziło .
- Dobrze to teraz jesteśmy wszyscy . - zaczął od początku prezes - Więc jak każdy z Was wie w drugi dzień świąt moja córka wychodzi za mąż . Za Zbyszka naszego byłego gracza . Z racji , że my mamy zawsze drzwi dla naszych byłych graczy to może byśmy mu załatwili jakiś prezent .
- I tylko dlatego ściągał nas prezes tutaj ? - zapytał Michał .
- No tak . - powiedział uradowany - To czekam na jakieś propozycje . - siatkarze zaczęli wymyślać jakieś dziwne prezenty aż w końcu nie wytrzymałam i postanowiłam podać moją propozycję .
- A może koszulki dla dzieci z nazwiskiem Bartman takie meczowe . - zaproponowałam .
- Julka to nie jest zły pomysł . - załapał prezes - Dobra wszyscy się zgadzają na taki prezent ?
- Tak . - odpowiedzieli chórem .
- To dziękuję możecie się rozejść .- wszyscy ruszyli w stronę wyjścia z hali . Próbowałam jak najszybciej wyjść i schować się w samochodzie brata ale wszyscy musieli zacząć mnie ściskać i życzyć miłego pobytu w Nowym Jorku . W sumie to nie wiem skąd oni to wiedzą ale dzielnie wszystkim dziękowałam i życzyłam zdrowia bo to jest przecież najważniejsze w sporcie zawodowym . W końcu wpadłam na Kubiaka .
- Nie mówiłaś nic , że wyjeżdżasz do Stanów . - zagadał .
- Jakoś nie było okazji . Zresztą po co miałam Ci to mówić ? - zapytałam bardziej retorycznie .
- Kiedy wyjeżdżasz ? - zapytał z wyraźnym smutkiem w głosie .
- Dwudziestego ósmego mam samolot z Wrocławia .
- Czyli będziesz jeszcze na ślubie Zbyszka i Karoliny ? - zapytał .
- Tak będę . Przepraszam muszę już iść . - szybko wymigałam się od rozmowy z nim bo czułam , że jeszcze chwila i nie wytrzymam i rzucę się na niego . Dojechaliśmy do Żor i zaczęliśmy rozpakowywanie samochodu . Trochę dużo tych rzeczy no ale w końcu nie wyrzucę tego wszystkiego . Zmęczona przeżyciami dzisiejszego dnia szybko zasnęłam w jak zwykle czekającym na mnie pokoju .
Macie Kubiaka :) W następnych rozdziałach będzie go jeszcze więcej :) A już zwłaszcza na weselu Zbyszka i Karoliny :)
Całe opowiadanie zostało napisanie do końca w ciągu dwóch czy trzech dni :) Mamy dla Was jeszcze pięć rozdziałów ;) Następne rozdziały będą się pojawiać kolejno : 18.11 , 24.11 , 30.11 , 6.12 i 12.12 :)
Także tego pięknie dziękuję za to , że zaczęłyście nawet ładnie komentować :) Nie obrażę się jak będzie ich jeszcze więcej :) Nawet jeżeli nie macie konta na bloggerze to możecie komentować :) Wystarczy wybrać opcję , że komentujecie jako anonimowy :) Jeżeli skorzystacie z tej opcji to miło będzie jak się podpiszecie w komentarzu ;)
Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !
POZDRAWIAM I PROSZĘ O KOMENTARZE !!!
Wow jedna walizka na same buty? :D Dużo ich musi mieć ;) Teraz jak i ty piszesz o świętach to już coraz bardziej się nie mogę doczekać. Oby nam na święta sypnął śnieg to będzie tak magicznie :) Fajny prezent wymyśliła Julka dla przyszłych państwa Bartmanów. Uwielbiam małe dzieci w koszulkach klubowych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Fajny rozdział, taki dość spokojny :) Dlatego ciekawi mnie co będzie się działo dalej... mówisz że Michała będzie więcej na weselu ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
fajny, fajny, ale więcej Miśka, więcej! :D wgl to dodaj szybciej, bo jestem ciekawa jak Misiek będzie próbował zatrzymać Julkę(bo na pewno będzie chciał XD) :D
OdpowiedzUsuńJak ja jej zazdroszcze tego wyjazdu. No ponoć nie powinno się innycm niczego zazdrościć, to w tym momencie odsyłam tą myśl do mojego mózgowego kosza ;p Świetny pomysł na prezent ;p Coś czuję, że na weselu będzie się działo. Co się dziwić dziewczynie, że tyle walizek bierze xD w końcu w NJ może się przydać wszystko. Ciekawa jestem, co dostała od Maćka ;p Do następnego, jakże świetnego i wyczekiwanego z mojej strony rozdziału ! :D ; *
OdpowiedzUsuńOpowiadania o siatkówce czytam od dawna, lecz do tej pory byłam 'cichą' czytelniczką. Postanowiłam również założyć bloga i się wykazać, także zapraszam :)
OdpowiedzUsuń[ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]
Aj ten Michał. Szkoda, że tak to się skończyło. Może przez to wesele, Julia zostanie w Polsce? :)
OdpowiedzUsuńKreatywna ta nasza Juleczka, świetny pomysł na prezent ślubny. ;) Skoro tak mówisz, to ja już z niecierpliwością czekam na ten ślub! :) Mam nadzieję że będzie happy end w postaci Julii Kubiak. :D no ewentualnie Julia Łasko, w przyszłości Kubiak. ^^ Szkoda że zostało tutaj tylko 5 rozdziałów, bo historia bardzo przypadła mi do gustu, nie dało by się jej jakoś przedłużyć, prooosze? :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :*
Dziwna ta Julka... Niby kocha, ale o wyjeździe nic nie wspomina ;/ Dwa uparciuchy ;p Mam wrażenie, że na tym weselu dużo rzeczy się wydarzy, a cała sytuacja skomplikuje się jeszcze bardziej. Bo z wyjazdu raczej nie może zrezygnować, ale tylko Ty wiesz, jak potoczą się dalsze losy bohaterów ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, nulka :*