środa, 18 lipca 2012

Rozdział 6

Impreza jak impreza chociaż teraz miałam towarzystwo Maćka , który nie odstępował mnie na krok . W sumie to nie pozwalał mi tańczyć z innymi mężczyznami . No ale najwidoczniej uznał , że może będzie dzisiaj coś więcej . Ale jak to ja stanowczo mu powiedziałam , że możemy być dobrymi znajomymi od podlewania sobie kwiatków kiedy drugie wyjedzie . Tym sposobem chłopak trochę się chyba zmartwił bo liczył pewnie na coś więcej ale to nie ze mną . Po udanej imprezie wróciliśmy do naszych mieszkań . Jak tylko weszłam do mieszkania szybko weszłam pod prysznic i padłam do łóżka . Rano obudziłam się z lekkim bólem głowy ale jeszcze taki to dało się przeżyć . Pierwsze co zrobiłam to znalazłam mój telefon . Na wyświetlaczu zobaczyłam , że mam dziesięć nieodebranych połączeń w tym cztery od Michała , dwa od Kubiaka , jedno od mamy , jedno od Ani i jedno od Miśki . Pierwsze co zrobiłam to oddzwoniłam do mamy . Chwilę z nią porozmawiałam i uspokoiłam , że żyję . Potem telefon do Ani , która uspokoiła Michała , że żyję i dowiedziałam się , że mają zamiar mnie odwiedzić . Ustaliłyśmy , że mogą przyjechać dopiero po osiemnastej bo jeszcze muszę pojechać wsiąść na Sokoła , a jest już trzynasta . Wszyscy się zgodzili , a ja zaplanowałam co mam im ugotować . Jako , że ja Włoszka jestem to postanowiłam im pizzę zrobić . Sprawdziłam jakich składników mi brakuje i spisałam sobie na kartce co muszę kupić . Poszłam pod prysznic po zjedzeniu jogurtu , a potem ubrałam się w brązowe bryczesy , bluzkę . Włosy spięłam sobie w kucyka a potem zabrałam moją torbę . Zamknęłam mieszkanie i traf chciał , że Maciek też wychodził ze swojego .
- Witam sąsiadkę . Jak tam po wczorajszej imprezie ? - zagadnął .
- A witam sąsiada . Bardzo dobrze . Pogadałabym z tobą ale śpieszę się na autobus . - powiedziałam . Nie powiem trochę chciałam go spławić .
- A może Cię podrzucę ?
- No nie wiem czy jedziesz akurat w tą samą stronę .
- Powiedz to się przekonamy . - zachęcił mnie .
- Na obrzeża .
- No to masz rację jadę do centrum .
- Spoko , a teraz to ja naprawdę muszę lecieć .
- Dobra . Pa .
- Pa . - wybiegłam wręcz z budynku . Spojrzałam na zegarek i w tym samym momencie wpadłam w kogoś . Wylądowałabym pewnie na tyłku ale ten ktoś mnie złapał .
- No nie możliwe , że mdlejesz na mój widok . - powiedział z bananem na twarzy Kubiak .
- Misiek właśnie przez Ciebie uciekł mi autobus ! - wydarłam się na niego i popatrzyłam tęsknym wzrokiem  za odjeżdżającym pojazdem z przystanku .
- Spokojnie wujek Michał coś poradzi . - wyszczerzył się i pomachał mi przed twarzą kluczykami przed nosem .
- A tak w ogóle to co ty tutaj robisz ? - zapytałam zdziwiona .
- Przyjechałem sprawdzić czy na pewno żyjesz .
- A skąd ty wziąłeś czas przecież macie dzisiaj dwa treningi ?
- Ale teraz mam przerwę między pierwszym a drugim więc jestem .
- No dobra . A teraz odwieź mnie do stajni bo muszę ruszyć gruby tyłek mojego konia i swój przy okazji też . - powiedziałam i ruszyłam w stronę jego samochodu .
- Przecież twój tyłek nie jest gruby .
- Kubiak !
- No dobra , dobra . Tylko wyrażam swoją opinię na temat twojego tyłeczka .
- Dobra już jedź i tak wiem swoje .
- No tak .
- Ej a jak ty przepraszam wjechałeś na teren osiedla ? - zapytałam znowu zdziwiona jak już ruszyliśmy i wyjechaliśmy z terenu osiedla .
- No wiesz ma się te wtyki i urok osobisty .
- Boże nie pochlebiaj tak sobie . A co tam w Żorach słychać ?
- Wiedziałem , że tęsknisz . W Żorach jak było tak jest .
- Super . A co tam u Moniki ? Wie , że tu jesteś ? - zaczęłam się dopytywać .
- No więc u Moniki chyba wszystko dobrze .
- Chyba ? - zapytałam zdziwiona przerywając mu .
- No chyba bo już z nią nie jestem .
- Rozumiem . - przytaknęłam , a w duszy strasznie chciało mi się śmiać . Jestem bardzo ciekawa co będzie robić żeby znowu ze sobą byli . Naprawdę jest to dla mnie wielka zagadka . Jak już dojechaliśmy od razu poszłam po cały sprzęt i zaczęłam szykować moje konisko do jazdy . Kubiak cały czas coś tam do mnie gadał ale jakoś przy czyszczeniu kopyt to przestałam go słuchać . Kiedy koń już był ubrany ja też się ubrałam w cały sprzęt . Wyprowadziłam go z boksu , a Michał się przeraził  , że przecież on jest taki wielki , że koń , i że jak ja mogę na nim jeździć . Poszliśmy na halę ze względu , że na dworze nie było zbyt przyjemnie .
- No dobra Sokolisko jadziem . - powiedziałam do konia i dałam mu znak łydkami , że ma ruszać - Misiek jak chcesz to możesz sobie klapnąć tam na krzesełku .
- No dobra . Jula dlaczego mówisz do mnie Misiek ?
- Misiek dlaczego mówisz do mnie Jula ?
- No bo tak mi się podoba . A teraz odpowiedz na moje pytanie .
- Sam sobie na nie odpowiedziałeś . Do mojego braciszka też mówię Misiek . Do wszystkich Michałów mówię Misiek więc nie możesz być wyjątkiem .
- Rozumiem . Będziesz używać tych drągów ? - zapytał wskazując na kawaletki .
- Będę . - uśmiechnęłam się do niego po czym zebrałam wodze i popędziłam Sokoła do kłusa .
- A będziesz skakać ?
- Będę jeżeli ustawisz mi jakąś przeszkodę .
- Spoko tylko powiedz co i jak . - wytłumaczyłam jak ma mi ustawić stacjonatę i jeden tripelbar . Pokłusowałam sobie rozmawiając z Michałem . Potem postanowiłam poćwiczyć galop . Najpierw tradycyjnie z kłusa do galopu oraz z galopu do kłusa . Potem zaczęłam ze stępa do galopu i z galopu do stępa . W jedną stronę szło nawet gładko . Ale już w drugą nie było tak ciekawie . Wyszło tylko parę raz ale dzielnie próbowałam . Już przynajmniej wiem czy będę się zajmować na przez następne dni jak będę wsiadać . Potem po prostu powyciągałam galop na dłuższej ścianie , a na krótszej skracałam . A potem to już po prostu skoczyłam parę razy . Poprosiłam też Michała , żeby podniósł nam wysokość parę razy . Jak już stwierdziłam , że koniec na dzisiaj rozstępowałam moje konisko .
- I ty to tak lubisz ? - zapytał mnie Michał podchodząc do mnie jak już zsiadłam .
- Bardzo . A ty tak lubisz siatkówkę ? - zapytałam .
- Bardzo . - zaczęliśmy się śmiać - Ale jak tak szybko galopowałaś to to było fajne .
- No widzisz . Cieszę się , że Ci się podobało . Zaprowadziłam Sokoła na stanowisko , gdzie rozebrałam go z całego sprzętu z pomocą oczywiście Michała bo on musiał spróbować jak to sam powiedział . Potem zabrałam go na myjkę gdzie umyłam go całego . Gdybyście widzieli jaką radość Michał miał jak mógł zmoczyć konia .
- Ej Misiek ty to nie powinieneś wracać na trening ? - zapytałam głaszcząc mojego konia po pyszczku kiedy on zmywał z niego pianę .
- Spokojnie wujek Michał wszystko ma obliczone po tym co patrzyłem ostatnio na telefon wynikło to , że trener się rozchorował .
- A drugi ?
- Drugi jest w delegacji .
- To co wy za sieroty , że same treningu nie możecie mieć .
- Jakie sieroty ? Pewnie Ci co chcieli to poszli i po prostu poodbijają piłki , a ja mam zamiar iść na basen zamiast na ten trening .
- No chyba , że tak . - wzruszyłam ramionami - O Misiek jak będziesz mnie odwoził do mieszkania to wstąpimy do sklepu bo muszę mieć potrzebne składniki żeby upichcić pizzę .
- Uuuu , a z jakiej okazji będziesz ją robić ?
- Państwo Łasko mnie odwiedzają . - wyszczerzyłam się .
- No to jasne , że wstąpimy . Skończyłem .
- Dobra to teraz tam masz ręcznik ja już go przywiązuję i wycieramy . - zeskoczyłam z barierki i szybko zrobiłam bezpieczny węzeł . Stanęliśmy z dwóch stron konia po czym wytarliśmy go trochę. Po całej tej procedurze odprowadziłam go do boksu i poszłam odłożyć cały sprzęt . Oczywiście Michał mi dzielnie pomagał . Przeczesałam włosy z warkocza w wysokiego kucyka i byłam gotowa do powrotu . Tak jak wcześniej ustaliliśmy wstąpiliśmy do sklepu spożywczego . Kupiłam co miałam kupić i wróciliśmy do mojego mieszkania .
- Rozgość się , a ja skoczę szybko pod prysznic . - powiedziałam jak już weszliśmy do środka .
- Dobra . - poszłam do łazienki szybko się wykąpałam i umyłam włosy , ubrałam się , a mokre włosy zostawiłam rozpuszczone dając im wyschnąć . Jak wyszłam z łazienki Michał siedział i coś pisał na telefonie .
- Jestem . Pomożesz mi z tą pizzą czy zamierzasz tylko dotrzymywać mi towarzystwa ? - zapytałam idąc do kuchni .
- W sumie to ja kucharzem nie jestem więc mogę Ci tylko towarzystwa dotrzymać jeżeli się oczywiście nie obrazisz , że będę taki bez użyteczny .
- Uwierz jak będziesz potrzebny to i tak mi pomożesz . - powiedziałam i zabrałam się za gotowanie . Przyjemnie płynął mi czas z Michałem . Opowiadaliśmy sobie jakieś ciekawe anegdotki z naszego dzieciństwa , ja mu opowiadałam jak to mi się żyło we Włoszech i jaki to był Michał jak był dzieckiem . Czas minął nam tak szybko , że nie zauważyliśmy kiedy przyszli Łasko . Michał chciał już jechać ale mu nie pozwoliliśmy i tym sposobem został z nami na kolację .


Przepraszam , że tak długo nie dodawałam ale totalnie nie wiedziałam co napisać . Następny będzie dopiero po moim powrocie z Włoch .

Jak w poprzednim nie było prawie w ogóle Miśka tak tutaj jest przez cały rozdział ;d

Jak ktoś woli onet to proszę bardzo jest i ten blog  na onecie . Zapraszam .

Jeżeli chcesz być informowany o nowych rozdziałach pisz na : 7589078 ( to moje GG ;d ) lub zostaw swój numer GG w komentarzu .
Nie informuję w żaden inny sposób tylko przez GG !

POZDRAWIAM  I  PROSZĘ  O  KOMENTARZE !!!

2 komentarze:

  1. Już nie mogę się doczekać intryg panny Moniki, bo czuję, że będą niezłe :D Powolutku startuję z nowym opowiadaniem, jeśli miałabyś ochotę, zapraszam na niewielki początek na http://how-to-be-a-heartbreaker.blogspot.com/. Pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeeeeeeeeej. Zaraz się biorę do czytania, ale jestem niessamowicie szczęśliwa, że znalazałam jakieś opowiadanie o jeździe. Też jeżdżę, jakoś tam i jeeej, jak miło sobie poczytać. Nie ogarniam o co chodzi, więc dę czytać od początku, ale narazie zapraszam do mnie na http://smiechlosu.blogspot.com/ Koni, nie wiele no ale jednak są:D

    OdpowiedzUsuń